wtorek, 16 sierpnia 2016
Prolog
Nie mogę powiedzieć, że zawsze byłam inna... bo tak nie było.
Kiedyś byłam taka jak wszyscy. Byłam jak zwierzę zamknięte w klatce własnych przyzwyczajeń i instynktu. Zachowywałam się grzecznie, tak jak wszystkie inne dzieci, czyli nie wychylałam się poza szereg, bo od małego uczono mnie, że gdy tylko to zrobię, dostanę po pysku. I w sumie wszyscy ci dorośli mieli wtedy rację, a ja głupia ich nie posłuchałam...
Był taki czas, gdy zaczęłam myśleć. Zamknęłam się ze sobą na kilkanaście dni, żeby się poznać i zrozumieć, że coś jest w tym świecie nie tak. Osobiście nie polecam, bo wszystko runęło na mnie tak nagle i niespodziewanie, że nie mogłam tego podźwignąć. Byłam załamana, a nikt nie mógł mi pomóc, bo nikt mnie nie rozumiał... Nagle pojęłam, że te wszystkie pozory, gry, które ludzie z mojego otoczenia tak bardzo pielęgnowali, cała ta bańka mydlana iskrząca się na fioletowo... pękła, a ja zostałam z tym sama.
Z początku... było mi ciężko, nie mogłam się odnaleźć, bo wszystko zaczęłam widzieć inaczej. To tak jakbyś był daltonistą i nagle zaczął widzieć normalnie, z tą różnicą, że zamiast zachwytu czułam coś zupełnie odwrotnego.
Nigdy nie jest do końca przesądzone kim jesteś, bo zawsze coś może cię zmienić. Jeden ruch... i wszystko wywraca się o 180 stopni.
Subskrybuj:
Posty (Atom)